„WYPIŁAM TEN PROSZEK i już nie oddadzą mnie do domu starców!”

Pani Aniela (76 l.)

Długo sprawna byłam i wszystko wokół siebie sama robiłam – opowiada 76-letnia pani Aniela z Łodzi. Jeszcze 75 urodziny w domu wyprawiłam i wszystko sama zrobiłam. I mieszkanie posprzątałam, i zakupy do domu przydźwigałam, a na 2 piętrze mieszkam i windy nie ma. I nawet trochę na imprezie potańczyłam! A potem, to jakiś czas po tych urodzinach było, zauważyłam, że nogi pobolewają. Pomyślałam, że pobolą i przestaną, ale coraz gorzej było.

Mąż nie żyje, a dzieci w innym mieście mieszkają. Przyjeżdżają do mnie, ale rzadko. Rozumiem, że swoje życie mają, chociaż czasem człowiekowi przykro. Raz rano wstać z łóżka chciałam, ale się przewróciłam po jednym kroku, tak kolana bolały, i tak z 3 godziny przy łóżku leżałam. Doczołgałam się jakoś do telefonu i zadzwoniłam do sąsiadki. Ona klucz do mnie ma, weszła i pomogła.

Na sąsiadkę mogłam tylko liczyć, bo dzieci to już zaczęły o domu starców wspominać. Popłakałam się, jak o tym usłyszałam. Ja się dobrze czułam, tylko te nogi bolały! Już coraz gorzej ze mną było, ale sąsiadka mi taki proszek przyniosła.

Ten proszek to się wsypuje do szklanki z wodą i pije. Specjalna miarka jest, żeby tyle co trzeba nasypać. I tak raz dziennie. Nie wierzyłam, że to mi coś pomoże, ale już następnego dnia lepiej z łóżka wstałam! Jeszcze te kolana trochę bolały, ale mniej. Trzeciego dnia to już sama do sklepu poszłam. Powoli po schodach wchodziłam i schodziłam, ale bez problemu dałam radę.

Po jakichś 3, 4 tygodniach w ogóle zapomniałam, że coś mnie kiedyś bolało! A to nie tylko na bóle pomaga. Tak ogólnie człowiek lepiej się czuje i nawet lepiej wygląda. Mnie wszyscy mówią, że w oczach odmłodniałam!

Taka energia we mnie wstąpiła, bo wszystko znów mogę robić, że czuję się jako młoda dziewczyna! Jeszcze lepiej niż przed tym, gdy mnie te nogi boleć zaczęły.

Już sobie sama kolejne opakowanie tego proszku zamówiłam, bo sąsiadka powiedziała, skąd się to bierze. Wystarczy zadzwonić. W ciągu dnia, jak się dzwoni, to zawsze odbierają. Telefon kosztuje tyle, co zwykły. Tak, jakbym do sąsiadki dzwoniła. Naukowcy, co tę formułę wymyślili, rozprowadzają ją teraz w różnych krajach, bo chcą, żeby jak najwięcej osób skorzystało.

Pan Karol (59 l.)

Jakoś po 50-tce zaczęły mnie ręce i plecy boleć. Na początku to odczuwałem ten ból tylko po jakimś ciężkim dniu w pracy, np. jak nadgodziny robiłem. Wystarczyło wtedy zwykłą tabletkę przeciwbólową połknąć i było po sprawie. Ale z miesiąca na miesiąc gorzej się robiło. Plecy bolały mnie non stop. Musiałem czasem zwolnienie lekarskie brać, bo nawet nie doszedłbym do warsztatu, nie mówiąc już o przepracowaniu całego dnia!

Brałem coraz silniejsze leki przeciwbólowe, od których zacząłem mieć zawroty głowy i problemy z żołądkiem. Nawet raz z bólu w szpitalu wylądowałem i jakieś zastrzyki mi dali. Ale najgorsze było to, że ręce też bolały. A jak być mechanikiem samochodowym, jak nie można palców zgiąć ani podnieść niczego?! Bałem się, że jak tak dalej pójdzie, stracę pracę niedługo przed emeryturą. A nic innego nie umiem robić! Całe życie w warsztacie samochodowym!

Nie wiem, co by ze mną było, gdyby nie mój syn. Tomek od kilku lat w Austrii mieszka i tam głośno było o jakiejś nowej kuracji na ból stawów. Syn, jak się dowiedział, że tak źle ze mną, to specjalnie na weekend do nas przyleciał i mi to przywiózł. Przekonywał mnie, że ten preparat jest bardzo popularny w Austrii i mi też na pewno pomoże.

To taki specjalny proszek z kolagenem Collagen Ultimum. Raz dziennie się do wody wsypuje, miesza i pije. Pamiętam, że w niedzielę pierwszy raz to wypiłem. I już w poniedziałek rano trochę mniej ręce i plecy bolały! Nabrałem nadziei, że to naprawdę działa!  

Później to już z każdym dniem lepiej było. Jakieś kilkanaście dni później to już pracowałem jak lata temu. Nic nie bolało, palce sprawne jak za młodych lat. Ale to nie wszystko, bo dzięki temu kolagenowi człowiek ma więcej energii, jakby się z dnia na dzień o 20 lat odmłodniało! Lepiej śpię, lepiej rano wstaję, sił więcej, żona mówi, że lepiej na twarzy wyglądam i włosy zgęstniały. I w ciągu miesiąca schudłem jakieś 4 kilo, bo ten proszek z kolagenem to też metabolizm poprawia.

Zresztą, jak żona zobaczyła, jak to działa, to syn musiał też i dla niej ten proszek załatwić. Stwierdziła, że zamiast wydawać na kremy przeciwzmarszczkowe i wizyty u kosmetyczek, to lepiej ten kolagen wypije, a też przy okazji kolana ją boleć przestaną.